piątek, 24 lutego 2017

Jak doskonalić swój charakter? Opowieść o pewnym Słudze Bożym.


Witam ponownie!  W tym wpisie pragnę przedstawić postać pewnego skromnego i pobożnego krawca, który wprawdzie nie został jeszcze oficjalnie zaliczony w poczet świętych, to jednak jego postawa dowodzi, że zasługiwał on na to miano już za swojego życia. Z niedoskonałościami swojego  potrafił skutecznie walczyć. O kim mowa? Otóż chodzi o postać Jana Tyranowskiego, który swoim głębokim życiem wewnętrznym nie tylko doskonalił siebie, ale także wzywał do tego innych. Za tym wezwaniem poszedł również Karol Wojtyła. Jak wyglądała więc droga do świętości kierownika duchowego wielu pokoleń Polaków, w tym przyszłego Papieża?  


Źródło zdjęcia - https://pl.wikipedia.org/wiki/Jan_Tyranowski

Jan Tyranowski urodził się dnia 9 lutego 1901 roku w Krakowie w rodzinie Apolonii i Jana Tyranowskich. Jego rodzina mieszkała na krakowskich Dębnikach. Z wykształcenia był on urzędnikiem.  Jednak w celu pogodzenia pracy zarobkowej z pogłębieniem życia duchowego postanowił on wybrać zawód mistrza krawieckiego. Należał także do chóru parafialnego oraz był członkiem Katolickiego Stowarzyszenia Młodzieży Męskiej (KSMM). Najbardziej jest jednak znany jako założyciel róż różańcowych przy parafii św. Stanisława Kostki oraz  kierownik duchowy młodzieży.
Osoby wspominające Jana Tyranowskiego podkreślają, że był on człowiekiem bardzo łagodnym, radosnym oraz nieśmiałym, a jednocześnie cechującym się wielkim zapałem apostolskim. Pokonywał on jednak swoją nieśmiałość, by osobiście zachęcać młodych do większego zaangażowania się w działalność przy parafii. Wiesław Duduś- późniejszy salezjanin, tak napisze o nim we wspomnieniu: 

„...pewnego dnia wychodziłem z kościoła naszego i na schodach spotkałem pana Tyranowskiego. Wydawało mi się, że na mnie czekał. I wtedy powiedział do mnie: Panie Wieśku, może by się pan zapisał do Różańca? Mogę się dzisiaj śmiało przyznać, że nie miałem na to najmniejszej ochoty, ale sposób, w jaki pan Tyranowski to powiedział, był taki, że nie potrafiłem mu odmówić. Miał coś takiego w swojej powierzchowności ogromnie ujmującego (...) nieśmiałego, pokornego, że tym brał sobie ludzi. Czuło się na odległość, że ma się do czynienia z niezwykłym człowiekiem, (...), który jeszcze chodzi nogami tutaj po ziemi, ale dusza, serce i cała reszta jest gdzie indziej”. 

Podobne opinie pojawiają się w wielu listach i wspomnieniach osób związanych z Żywym Różańcem przy parafii na Dębnikach. Jan Tyranowski swoją postawą życiową i osobistym świadectwem przekonywał do głoszonych przez siebie poglądów, choć zewnętrznie mogły być one odbierane jako katechizmowe, a nawet wręcz staroświeckie. Jednak owa nieatrakcyjność słów znikała w zderzeniu z jego osobą. 

Poglądy Jana Tyranowskiego znajdowały bowiem odzwierciedlenie w jego życiu. Praktykował  on bowiem ascezę oraz starał się głęboko przeżywać codzienność. Robił dokładny plan dnia, w którym każdą czynność ofiarowywał Bogu. Niemal codziennie uczestniczył w Eucharystii i przyjmował Komunię św. Za radą i namową swoich spowiedników czytał pisma św. Jana od Krzyża oraz św. Teresy Wielkiej. Ponadto w wieku 34 lat złożył ślub czystości, przez co nigdy nie założył rodziny. 
Uparcie i szczerze zachęcał młodych do pogłębionej pracy nad swoim charakterem – nad doskonaleniem zalet i poskramianiem swoich wad. Z członkami róż Żywego Różańca spotykał się raz w tygodniu, z każdym z osobna – na spacerze lub w domu. Czas ten spędzał z nimi na rozmowach. Chłopcom z kolei polecał lektury, które mogły pomóc w ich rozwoju. Uchodził za znakomitego i bardzo wymagającego kierownika duchowego. 

Z kręgu róż Żywego Różańca, ze „szkoły” Jana Tyranowskiego wyszło 13 kapłanów diecezjalnych i zakonnych, wśród nich przyszły papież Karol Wojtyła, który był jednym z jego najgorliwszych uczniów. 
Ostatni okres życia Jana Tyranowskiego to czas cierpienia, o które nie prosił, ale jednak potrafił przyjąć je z pokorą i radością, będąc przekonanym, że w ten sposób może się jeszcze bardziej uświęcić.  W związku z tym był za nie wdzięczny Panu Bogu.  

Podczas swojej choroby podobno zwierzył się komuś, że poprzez te cierpienia pragnie wyprosić swojemu duchowemu synowi  (Karolowi Wojtyle) świętość życia i czystość serca. Historia pokazała, że  jego ofiara została przyjęta. 

Jan Tyranowski zmarł 15 marca 1947 r., W 1997 roku rozpoczęto proces beatyfikacyjny Jana Tyranowskiego zakończony w marcu 2000 roku. 20 stycznia 2017 roku  papież Franciszek promulgował dekret o heroiczności cnót Sługi Bożego Jana Tyranowskiego. Odtąd przysługuje mu  tytuł Czcigodnego Sługi Bożego.
Przy opracowywaniu artykułu korzystałam z następujących źródeł:
1.       http://niedziela.pl/artykul/110386/nd/Jan-Tyranowski-150-mistrz-przyszlego,
2.       http://adonai.pl/swieci/?id=187,

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Św. Siostra Faustyna Kowalska – Orędowniczka Miłosierdzia Bożego

 Witam ! W związku z minioną niedzielą, która była Niedzielą Miłosierdzia Bożego kilka słów o patronce tego dnia i wielkiej Orędownic...