piątek, 6 października 2017

Sługa Boży - Matt Talbot część 2.


Źródło - https://rozaniec.info/matt-talbot/

Po zerwaniu z pijaństwem Talbot całkowicie zmienił otoczenie i znalazł przyjaciół, którzy nie namawiali go do powrotu do poprzedniego trybu życia. Ustalił sobie ścisły porządek dnia, dzieląc dokładnie czas między pracę, modlitwę i czytanie, tak żeby nie mieć go na wizyty w gospodzie. Wstąpił do Trzeciego Zakonu św. Franciszka (do którego ja z Weroniką należamy, niedługo będziemy przyjęte do nowicjatu) i kilku bractw kościelnych. Jego schronieniem stało się odtąd miejsce, w którym nikomu nie przyszłoby do głowy go szukać - kościół. Tylko tam czuł się bezpieczny. Tam znalazł klucz do nowego życia z Bogiem i w Bogu. Był to klucz modlitwy, sakramentów, umartwień, pracy nad sobą. Sobotnie popołudnie i wieczór, a także całą niedzielę spędzał w kościele.

Stopniowo zaczynał się modlić i prosić Boga o pomoc w wytrwaniu na drodze do trzeźwości. Zaczął przed pracą uczestniczyć w codziennej Mszy świętej, a wieczory spędzać na klęczkach w ciemnym kącie kościoła, położonego jak najdalej od jego własnej dzielnicy. Odwiedziny te pozwoliły mu poznać nowych przyjaciół - Jezusa, Maryję i świętych oraz nabrać nowych upodobań - do samotności, modlitwy, przebywania w obecności Boga. Nie było to łatwe. Jeszcze wiele razy wracał do domu w przekonaniu, że nie zdoła przetrwać kolejnego dnia w trzeźwości. Nazajutrz jednak był znów w kościele i błagał Boga: Proszę, nie pozwól mi wrócić do dawnego życia. Zmiłuj się nade mną. Im bardziej zbliżał się do Pana Boga, tym bardziej doświadczał wewnętrznej walki. Szatan upominał się o jego duszę wlewając w serce strach i zwątpienie. Mocno ściskając w dłoni różaniec Mateusz błagał o pomoc Matkę Bożą. Z walki tej wyszedł zwycięsko. Opuścił go smutek i przerażenie, a serce wypełniło się pokojem.

Matt Talbot, pomimo bycia prawie analfabetą z wysiłkiem zaczął czytać książki historyczne, a także św. Augustyna i Teresę z Avili oraz żywoty świętych. Wielu rzeczy nie rozumiał. Wypisywał je sobie na kartkach, a potem pytał o nie zdumionych księży i znajomych.

Postanowił, że musi pokutować za pijaństwo z młodości. Pracował ciężko. Jadł i spał mało. Sypiał na gołych deskach i drewnianej poduszce, tuląc do serca figurkę Matki Bożej z Dzieciątkiem. Przykrywał się wełnianym kocem, a w czasie wielkiego zimna dodatkowo kilkoma workami. Pościł często, długo i surowo. Modlił się nocami. Wstawał przeważnie o godz. 2.00 w nocy. Codziennie odmawiał różaniec. Podczas modlitwy i czytania duchownego zawsze klęczał wyprostowany na obnażonych kolanach. Nigdy podczas modlitwy nie opierał rąk. Przed pracą szedł na godzinę piątą do kościoła, brał udział we Mszy św. i regularnie przyjmował Komunię świętą.  Żył razem z matką skromnie. Pieniądze, które mu zostawały, rozdawał biednym lub wysyłał dla misjonarzy.

Będąc murarzem, musiał codziennie o szóstej rozpoczynać pracę. Kiedy Msza św. została przeniesiona z godziny piątej na 6.15 i nie mógł już brać udziału w nabożeństwie przed rozpoczęciem pracy zrezygnował z dotychczasowego zawodu i przeniósł się do wielkiej firmy handlu drzewem T. i C. Martin. Tam rozpoczynał pracę o godzinie ósmej. Mógł więc dalej uczestniczyć w porannej Mszy św.

Pomimo surowego trybu życia w pamięci przyjaciół Matt Talbot pozostał wesołym kompanem, chętnie śmiejącym się z żartów i dobrze bawiącym się w towarzystwie.
Żył cicho i niepozornie i tak samo umarł. W niedzielę 7 czerwca 1925 roku zasłabł w drodze do kościoła. Umierającego rozgrzeszył domikanin pobliskiej parafii wezwany przez przypadkowo przechodzącą kobietę. Ciało przewieziono do szpitalnej kostnicy. Zmarłego udało się rozpoznać dopiero po czterech dniach. W kieszeni nie miał pieniędzy ani dokumentów. Kobieta, która go znalazła, zwróciła uwagę na lekko zardzewiałe dwie szpilki w kształcie krzyża przyszyte do rękawa płaszcza.

Rok później sir Joseph Glynn napisał małą broszurkę o życiu Matta Talbota. Nieoczekiwanie dziesięciotysięczny nakład sprzedano w cztery dni. W 1927 angielskie wydanie jego biografii wydrukowano w stu tysiącach egzemplarzy, a następnie przetłumaczono je na 12 języków. Wobec takiego zainteresowania, a z czasem kultu otaczającego irlandzkiego robotnika biskup Dublina, Byrne, rozpoczął w 1931 roku proces informacyjny przed beatyfikacją. Przesłuchano 28 świadków, którzy pod przysięgą potwierdzili świętość jego życia. W 1975 roku - na pięćdziesięciolecie śmierci Matta Talbota - papież Paweł VI ogłosił dekret o heroiczności jego cnót. Sługa Boży Matt Talbot jest o krok od beatyfikacji. Tym brakującym krokiem jest dekret o cudzie dokonanym za jego przyczyną. Już teraz do jego grobu pielgrzymują tłumy, nie tylko Irlandczyków. W 2006 r. w Irlandii ogłoszono go patronem mężczyzn i kobiet walczących z nałogiem alkoholizmu.

Sługa Boży Matt Talbot jest wzorem zawierzenia swojego życia Bogu. Ten skromny irlandzki robotnik uczy nas, że tylko dzięki własnemu samozaparciu połączonemu z ufnością Bogu jesteśmy wstanie pokonać nasze słabości i wszelkie przeciwności losu. Uczmy się od niego tej pokory i pracujmy nad swoim charakterem a przyniesie to nam z pewnością w odpowiednim czasie swoje owoce.

Pisząc artykuł korzystałam z następujących stron :
1. http://www.pomorska.pl/artykuly-archiwalne/art/6934499,matt-talbot-patron-alkoholikow,id,t.html;
2. http://www.duszp.trzezwosci.plock.opoka.org.pl/mat.htm;

PS. Na naszym fanpage' u pisało o nowościach. Tak, będą. Napiszemy artykuły o Franciszkańskim Zakonie Świeckim, o naszym musicalu, który za kilka miesięcy ma mieć premierę, ponadto pojawią się recenzje filmów oraz książek o świętych. Prosimy o modlitwę, abyśmy miały zapał i czas do tworzenia tego bloga. Żegnamy się zawołaniem franciszkańskim - Pokó i dobro (a odpowiada się - zawsze i wszędzie).

Św. Siostra Faustyna Kowalska – Orędowniczka Miłosierdzia Bożego

 Witam ! W związku z minioną niedzielą, która była Niedzielą Miłosierdzia Bożego kilka słów o patronce tego dnia i wielkiej Orędownic...